Po pierwszej połowie zastanawiałem się, jakich epitetów będę musiał użyć, bo określić to, jak tragicznie prezentują się zawodnicy Schalke. Tym trudniej jest mi ocenić ich wczorajszy występ, że w pierwszych 45 minutach zagrali fatalnie, a w drugich wznieśli się na wyżyny swoich piłkarskich możliwości. Słodko – gorzka ocena należy się także trenerowi, któremu wyjątkowo poświęcę akapit. Zapraszam w takim wypadku na oceny, po historycznym remisie 4:4! 

Ralf Fahrmann – 5+ – Nie można mieć do niego pretensji o stracone bramki, ale mimo wszystko, nie możemy wysoko ocenić bramkarza, który musiał aż 4 razy wyciągać piłkę z własnej siatki. Ralf spełnił się jako kapitan, biegając w zasadzie do każdej boiskowej awantury, a gdy Sokratis symulował ból żebra w ostatnich minutach meczu, Fahrmann przebiegł pod pole karne Borussii, by wytłumaczyć Grekowi, że zachowuje się, delikatnie mówiąc, niepoważne. Za „dobre kapitanowanie” – plus przy tej piąteczce.

Thilo Kehrer – -3 – W swoich poprzednich Revierderbach zagrał na lewej obronie, strzelił wyrównującą bramkę i został wybrany najlepszym zawodnikiem Schalke. Wczoraj, zagrał tylko 45 minut, popełniał najprostsze błędy, powinien otrzymać drugą żółtą, a co za tym idzie czerwoną kartkę i chociaż bezpośrednio żadnej bramki nie zawalił, to grał ogólnie słabo. Był bardzo „elektryczny”, wygrał jeden pojedynek w powietrzu, raz odebrał piłkę i słabo radził sobie z rozgrywaniem piłki, bowiem jego celność podań wyniosła jedynie 67%.

Naldo – 8+ – Bezbłędny w tym sezonie. „Rządził i dzielił” w defensywie Schalke, szczególnie w drugiej połowie. Wygrał aż 8 pojedynków w powietrzu, 83% jego podań trafiało do celu i zdobył dwie bramki! Co prawda Aytekin uznał tylko jedną, ale za to była to wyrównujący gol, a „NALDO, NALDO, NALDO, NALDOO” komentatorów z Eleven zapamiętamy na długo. Profesor.

Benjamin Stambouli – 2/8 – Benji otrzymuje ode mnie dwie oceny. Nie da się, wystawić uśrednionej noty za cały występ. W pierwszej połowie dostosował się do poziomu prezentowanego przez Schalke, fatalnego poziomu. Strzelił bramkę samobójczą, raz za razem źle podawał, był spóźniony, niedokładnie dogrywał i gdyby nie to, że Kehrer radził sobie jeszcze gorzej i miał żółtą kartkę, to właśnie Francuz ustąpiłby miejsca w drugiej połowie Nastasiciowi. Nie wiem co Tedesco powiedział mu w przerwie, ale w drugiej części meczu zobaczyliśmy innego zawodnika. Grał po profesorsku. Potrafił operować piłką, a gdy BVB cofnęło się do defensywy, Stambouli podchodził wyżej i wcielał się w rozgrywającego, co poskutkowało asystą przy bramce Caligiuriego. Fantastyczne podanie nad głowami wszystkich zawodników z pola Borussii do Burgstallera poskutkowało pierwszą bramką dla Schalke. Nie da się ocenić go jednoznacznie pozytywnie i negatywnie, ale swoje winy z pierwszej połowy zrekompensował z nawiązką.

Bastian Oczipka – -7 – Nie można powiedzieć, że zagrał źle. Zaliczył 5 udanych dryblingów, podawał nieźle, ale cały czas podkreślał będę jedną rzecz, która uwydatnia się co mecz. Oczipka po dobrych rajdach w przód i inteligentnych podłączeniach, za wolno wraca zostawiając dziury w defensywie. Wczoraj też było to niejednokrotnie widać, ale na szczęście obyło się bez większych konsekwencji…

Daniel Caligiuri – 8 – Zapamiętajcie ten dzień, w którym wystawiam Włochowi tak wysoką ocenę. Krytykowany wahadłowy z meczu na mecz gra lepiej, a wczoraj przeszedł sam siebie. Wytrwale biegał na całej długości boiska, a zażarcia i zaangażowania nie można mu odmówić. Po indywidualnej akcji zdobył bramkę, która dała Schalke największą nadzieję na wyrównanie i ostatni impuls do walki. Nie wiem, czy nie był to jego najlepszy występ w barwach Schalke. W defensywie zaliczył aż 6 odbiorów, najwięcej ze wszystkich zawodników w tym meczu, a portal whoscored.pl wybrał go najlepszym zawodnikiem Revierderbów.

Weston McKennie – 3 – Niestety wychowanek Schalke nie podołał… Już w drugiej minucie otrzymał żółtą kartkę za głupi i niepotrzebny faul. Był zupełnie zagubiony, jego celność podań to jedynie 60%, czyli najmniej ze wszystkich zawodników grających w polu i tylko 8 razy był przy piłce. Zupełnie bezbarwny występ, niestety Amerykanin potrzebuje jeszcze dużo czasu, by wejść na odpowiedni poziom. Dodatkowo nie poradził sobie po prostu z presją – środek pola w formacji Tedesco jest kluczowy i opieranie go na 19-latku z prawie zerowym doświadczeniem w Bundeslidze było dość ryzykownym posunięciem.

Max Meyer – 8 – Cichy bohater wczorajszego meczu. 90 (!) % celnych podań, 3 przechwyty, 2 odbiory, 73 kontakty z piłką, czyli najwięcej ze wszystkich graczy. Długo można wymieniać statystyki, w których Max Meyer bryluje, ale powiedzmy krótko – w drugiej połowie zawładnął środkiem pola i w dużej mierze jemu zawdzięczamy wczorajszy wynik.

Yehwen Konoplyanka – -8 – Ukrainiec przede wszystkim zaliczył 2 asysty. Świetnie przerzucił piłkę do Harita oraz dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Naldo. Wypadł nie gorzej niż swoje vis-a-vis, czyli Yarmolenko, a ambicji, walki i po prostu dobrej gry (w drugiej połowie) odmówić mu nie można. Zaprezentował się lepiej niż zwykle. Jeśli co tydzień będziemy oglądać go na takim poziomie, to będzie bardzo dobrze. Z suchych statystyk: 73% celności podań, 3 kluczowe zagrania (w tym dwie asysty), 1 strzał oraz trzecia najwyższa ocena statystyczna w drużynie Schalke (7.9).

Guido Burgstaller – 7+ – Guido jak to Guido. Walczył, szarpał, bardziej chciał niż mógł. Strzelił pierwszą bramkę dla Schalke, tchnął w naszą drużynę ducha walki. Ktoś taki jak on, z silnym charakterem, kto będzie starał się niezależnie od okoliczności, jest w zespole bardzo potrzebny. Oddał 3 strzały, jeden zamienił na bramkę, jeden wspaniale wybronił Weidenfeller, a jeden minął słupek, chociaż sytuacja do zdobycia bramki była doskonała. Celnością podań nie powalał (71%) oraz nie wygrał żadnego pojedynku główkowego z obrońcami Borussii, co jest swego rodzaju zaskoczeniem. Swoje zadanie jednak spełnił, więc występ możemy uznać za pozytywny.

Franco Di Santo – 3 – Kompletnie bezużyteczny. Calgiuri zaczął grać na poziomie, Franco niestety nie. Cały czas nie może wrócić na poziom prezentowany w Werderze Brema i chociaż Tedesco w niego wierzy, to jeśli dalej wystawiać będzie Argentyńczyka kosztem Harita, zaprzeczy wszelkiej logice. Napastnik nie radzi sobie na żadnej z pozycji, na których ustawiał go trener Schalke. Wczoraj nie oddal żadnego strzału, miał jedynie 7 kontaktów z piłką, a o jakimkolwiek zagrożeniu bramki Weidenfellera z jego strony mowy nie ma. Jeśli w następnym meczu ponownie będzie grać w pierwszym składzie, to trzeba będzie sprawdzić, czy Tedesco omyłkowo nie wypełnił źle tabelki w Excelu…

Zmiennicy: 

Leon Goretzka- -7 – Wniósł dużo. Widać było jednak, że nie jest w rytmie meczowym, ale i tak zaprezentował się o niebo lepiej od McKenniego. Był bliski zaliczenia asysty przy strzale Burgstallera, jednak ten chybił. Przy piłce był 36 razy, czyli tyle ile przez cały mecz Weigl na przykład. Dwa razy próbował szczęścia strzelając na bramkę Borussii, ale obie próby były niecelne. Ogólnie rzecz biorąc wniósł dużo ożywienia do gry Schalke, ale zagrał gorzej niż zwykle. Nie znaczy to oczywiście, że źle, ale przyzwyczaił nas do jeszcze lepszych występów.

***Amine Harit*** – 9 – Zawodnik meczu! Zawsze cieszy, gdy młody gracz radzi sobie dobrze, ale Harit tym meczem przeszedł samego siebie. Na boisku pojawił w okolicach 30 minuty, ale pełnię swoich umiejętności zostawił na drugą część meczu. Był niedościgniony dla graczy Borussii. Ciągnął naszą grę ofensywną, bo aż 42 razy był przy piłce, czyli więcej, niż niektórzy zawodnicy grający od początku do końca. Oddał 1 strzał, ale jaki! Celność podań na poziomie 84% to także świetny wynik. Pytanie pozostaje jedno. Czemu nie grał od początku?

Matija Nastasić – 7 – Wszedł na drugą połowę za Thilo Kehrera i wraz z Goretzką i Haritem miał uratować tragicznie radzące sobie Schalke. Kehrer raz po raz był ogrywany, a od momentu wejścia Serba na boisko, Borussia nie stwarzała sobie prawie żadnych okazji. Zagrał po prostu solidnie i nie ma co się więcej rozwodzić. Powinien grać w podstawowym składzie.

A teraz obiecane słówko na temat pracy trenera. 
Zdaję sobie sprawę, że my, kibice, nie mamy dostępu do zawodników na co dzień. Nie możemy zobaczyć jak trenują, jak współpracują i jak angażują się w swoją pracę. Nie powinniśmy też mieć pretensji do trenera, gdy wystawia inny skład niż logika nakazuje, a ten skład wygrywa. Sytuacja ma się jednak inaczej w momencie, gdy na ławce siedzi najlepszy pomocnik, najlepszy skrzydłowy i podstawowy obrońca, a w pierwszym składzie, na najważniejszy mecz sezonu znajduje się Di Santo, który w lidze bramki „z gry” nie strzelił od stuleci i 19 – letni McKennie, który dopiero wchodzi do poważnej piłki. Trener zapewne wyszedł z założenia, że ostatnio ten skład spełnił nadzieje, zdobył 3 punkty, więc po co zmieniać coś co dobrze działa? Ano po to, że gramy mecz derbowy i na takie spotkanie należy wytoczyć najcięższe działa. Tedesco boleśnie się o tym przekonał, gdy w 30 minucie musiał takowe wytoczyć, zmieniając Di Santo i McKenniego Goretzką i Haritem. Ten drugi, został przez redakcję i czytelników wybrany najlepszym zawodnikiem meczu, a Goretzka z Meyerem stworzyli w środku pola duet destrukcyjny i kreacyjny, który mocno przyczynił się do odrobienia strat.
Oczywiście trener dobrze zareagował – naprawił swój błąd i wpuścił Goreztkę, Harita i Nastasicia. Ale może, gdyby zrezygnował z eksperymentów, Schalke grałoby także w pierwszej połowie, a nie tylko w drugiej? Może uniknęlibyśmy straty czterech bramek? Jedyne co napawa optymizmem to fakt, iż Schalke w najmocniejszym składzie, strzeliło Borussii cztery bramki! Pozostaje wierzyć, że Tedesco wyciągnie wnioski z takiego stanu rzeczy i w następnej kolejce będziemy oglądać całą wymienioną wyżej trójkę od pierwszej minuty!