Kilka tygodni temu zakończyła się faza grupowa Ligi Mistrzów, a co za tym idzie, Schalke na kolejne europejskie mecze poczeka do lutego. W międzyczasie zapewne odświeżymy kadrę, stoczymy kilka ligowych potyczek i przeanalizujemy grę naszego rywala. Zanim jednak skupimy się na przyszłości, zajmijmy się tym co już za nami. Jak Schalke poradziło sobie w grupie? Którzy zawodnicy brylowali w Lidze Mistrzów? Czy mogło być lepiej?

Krótki zarys tła

Wymagania sportowe w grupie D, w porównaniu z innymi, nie były wygórowane. Piłeczka z karteczką Schalke znalazła się w trzecim koszyku, co na starcie stawiało podopiecznych Tedesco w problematycznym położeniu. Los jednak sprzyjał wicemistrzom Niemiec, gdyż do grupy trafili z Lokomotiwem Moskwa, FC Porto oraz Galatasaray.
Die Knappen zaliczyli zatem miękkie lądowanie po losowaniu. Ukształtowała się przed nimi realna szansa osiągnięcia dobrego wyniku w grupie. Piłkarze Schalke do końca rywalizacji na tym etapie podkreślali, iż walczą o zajęcie pierwszego miejsca. Ostateczny wynik ukształtował się w sposób, który większość przewidywała. Liderem pozostało FC Porto (16 pkt.), nasi ulubieńcy zajęli drugie miejsce (11 pkt.), na miejscu premiującym grą w Lidze Europy zalazło się Galatasaray (4 pkt.), a ostatni byli mistrzowie Rosji (3 pkt.).

Należy jednak wspomnieć, iż grupa D traktowana była przez kibiców drugorzędnie. Krzysztof Stanowski żartował, iż jej mecze powinny być rozgrywane w czwartki, a spotkania Schalke, Lokomotiwu, Galatasaray i Porto cieszyły się bardzo małą popularnością. Nic dziwnego – w grupie nie znalazł się żadna topowa europejska ekipa i dodatkowo nikt poza mistrzem Portugalii nie oferował ciekawego futbolu.

Ogólna postawa Schalke

6 meczów. Tak mało, a mimo to tak dużo. Tyle właśnie rozegrały wszystkie zespoły występujące w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Jak łatwo policzyć, maksymalnie zdobyć można było 18 punktów. Die Knappen uzbierali w sumie 11 oczek, co nie jest złym rezultatem. Biorą pod uwagę wyniki pozostałych zespołów zajmujących drugie miejsca, jedynie Ajax i Atletico Madryt wywalczyły większą zdobycz (kolejno 12 i 13 pkt).
Bilans bramkowy Schalke maluje się jednak bardzo mizernie. Chociaż Królewsko-Niebiescy uniknęli straty wielu goli (4), to formą strzelecką nie imponowali. Do siatki rywali trafiali: McKennieSchöpfEmbolo, Burgstaller, Bentaleb oraz Uth. Pod względem strzelonych goli, z naszymi sześcioma bramkami, spośród zespołów premiowanych awansem jesteśmy najgorsi.

Sam bilans Schalke mógł być lepszy biorąc pod uwagę wątpliwą jakość większości grupowych rywali. Podopieczni Tedesco ułożyli swoje rozstrzygnięcia w piramidę 3-2-1. Zwycięstwa: Galatasaray, 2x Lokomotiv; remisy: Galatasaray i Porto; przegrana: FC Porto

Dwumecze

Poszczególne spotkania przeanalizujemy spoglądając na obydwa mecze rozegrane z daną drużyną.

Lokomotiw Moskwa 

Obydwa spotkania z mistrzem Rosji były do do siebie bliźniaczo podobne. Schalke dominowało przez większość czasu, ale nie było w stanie udowodnić swojej wyższości zdobyczą bramkową. Końcowe rozstrzygnięcie także w dwóch spotkaniach było niemal identyczne – gol w ostatnich minutach i 3 punkty na koncie Schalke. W spotkaniu na terenie rywala, podopiecznych Tedesco uratował Weston McKennie, który w 88 minucie po małym zamieszaniu w polu karnym wepchnął piłkę do siatki.
W Gelsenkirchen natomiast Królewsko-Niebieskim bohaterem został Alessandro Schöpf. Austriak po błędzie defensywy Lokomotiwu w 91 minucie ostatecznie pogrążył szanse Rosjan na zajęcie trzeciego miejsca w grupie. Podopieczni trenera Semina do końca tego spotkania mieli bowiem szansę trafić do Ligi Europy. Musieli jedynie zdobyć 3 punkty z niewymagającym tego dnia Schalke.

Spotkanie to było dość wyjątkowe dla Die Knappen, gdyż ich fani mieli okazję w pełnej krasie zapoznać się z umiejętnościami dwójki młodych graczy: Gollera Kutucu. Trener Tedesco sięgnął po nastoletnich atakujących, z powodu plagi kontuzji podstawowych graczy. Obaj pokazali się z dobrej strony, chociaż bezpośredniego wpływu na wynik nie mieli.

FC Porto

Starcia z mistrzem Portugalii miałby być największym wyzwaniem dla naszej ekipy i tak właśnie było. Pierwszy mecz, rozgrywany na własnym stadionie, był teatrem dwóch aktorów: sędziego oraz Fährmanna. Ten pierwszy podyktował dwie jedenastki dla Porto – jedną kontrowersyjną, drugą absurdalną. Na początku spotkania przypadkowo ręką zagrał Naldo, ale bramkarz Schalke kapitalnie wybronił strzał Tellesa. Drugi rzut karny to klasyczne nurkowanie w wykonaniu Maregi, na które dał się nabrać arbiter. Tym razem kapitan gospodarzy nie był w stanie zatrzymać uderzenia Otavio. Gol dla naszego zespołu padł po świetnej kontrze w wykonaniu trójki Serdar McKennie Embolo wykończonej przez tego ostatniego. Może i goście mieli więcej z gry, ale przy rzetelnym sędziowaniu, trzy punkty mogły śmiało zostać w Gelsenkirchen.

Wyjazdowe spotkanie było tym najgorszym ze wszystkich rozegranych przez Schalke w fazie grupowej. Festiwal błędów w obronie doprowadził do tego, że portugalski zespół urządził sobie prawdziwą strzelaninę. Ostatecznie padły trzy bramki dla gospodarzy i każda z nich obciążała konto jednego z defensorów – raz przy kryciu zawalił Naldo, innym razem Nastasić bawił się w profesora, zamiast wybić piłkę do przodu. Honorowe trafienie padło, a jakże, po strzale z jedenastu metrów. Rudy nabił piłką Olivera Torresa, a z „wapna” nie pomylił się niezawodny Bentaleb. Mecz ten zaważył na zwycięstwie FC Porto grupie D. Schalke natomiast musiało się zadowolić drugą lokatą.

Galatasaray

Mecz w Stambule był jedynym, w którym podopieczni Tedesco nie zdobyli bramki, mimo że okazji było aż nadto. Swój popis nieskuteczności dali wtedy Konoplyanka i Embolo, a Szwajcar przeszedł samego siebie! Gdy nawet udało mu się trafić z metra do bramki (najpierw w Muslerę, potem do siatki), to sędzia podniósł chorągiewkę i gola nie uznał. W tym starciu, kontuzjowanego Fährmanna zastępował Nübel, który pokazał się z bardzo dobrej strony. Mecz nie był porywający, a huk tureckich trybun mamy w uszach do dzisiaj.

Rewanżowe spotkanie na własnym stadionie pokazało natomiast, kto z tej pary był o wiele lepszym zespołem. Pełna dominacja naszej drużyny oraz skuteczność napastników doprowadziła do tego, że Galatasaray z Niemiec wyjechało z niczym. W całym meczu najbardziej błyszczał Burgstaller, który najpierw chytrym strzałem oszukał kiepsko dysponowanego Muslerę, a potem asystował przy golu Utha. Można śmiało stwierdzić, że były to najlepsze zawody  Schalke w fazie grupowej oraz najpewniejsza wygrana. Rywal jednak prezentował taki poziom, że ograć należałoby go nawet z Mendylem w ataku i Langerem w bramce.

Statystyki

  • Schalke oddawało średnio 12,3 strzału na mecz, czyli więcej niż chociażby Atletico, czy BVB.
  • Zawodnicy z Gelsenkirchen zobaczyli w sześciu meczach 12 żółtych kartek, co daje średnią dwóch kartek na mecz.
  • Średnie posiadanie piłki wynosiło 46,9% czasu gry, co plasuje Schalke na 20. miejscu spośród wszystkich drużyn w fazie grupowej.
  • Fatalnie wyglądało to jednak pod względem celności podań. Tylko 77,8% zagrań trafiało do adresatów. Gorsze były tylko 4 drużyny.
  • Ekipa Tedesco królowała za to w pojedynkach powietrznych. Średnio nasi gracze wygrywali ich 18,5 na mecz. Tylko Lokomotiv, Porto i Roma były lepsze. To tylko pokazuje, jaka była grupa D. Piłka była w powietrzu częściej, niż w meczach siatkówki.
  • Bardzo dobrze nasz zespół wyglądał także pod względem odbiorów, gdyż przejmowali piłkę aż 21,8 razu na mecz. Dało to miejsce na podium w tej statystyce.
  • Jak padały gole dla Schalke? 2 z ataku pozycyjnego, 2 ze stałych fragmentów gry, po jednym z kontry i rzutu karnego.
  • Styl gry można także opisać liczbami: gracze wykonywali średnio 334 krótkie podania na mecz, co jest kiepskim wynikiem. Długich podań było 58 na mecz, a wrzutek 18. Ataki częściej odbywały się prawą stroną, gdzie brylował Caligiuri.

Opinie:

Piotr Szymczuk (Radiogol/Weszło): Faza grupowa Ligi Mistrzów to był okres gdzie zobaczyliśmy Schalke w pigułce, a więc zespół, który ma problemy w obronie, ale również zespół, który może w ofensywie dużo robić, choć w tym sezonie z ofensywą są problemy. Schalke miało też handicap w postaci stosunkowo łatwej grupy i uważam, że z taką formą jak w fazie grupowej bardzo trudno będzie przejść nawet pierwszego rywala w fazie pucharowej.