Wprowadzenie

Grudzień rozpoczął się dla zawodników Schalke od spotkania z ligowym outsiderem, drużyną FC Köln, która do tej pory zgromadziła na swoim koncie dwa punkty. Biorąc od uwagę fakt, że ekipa z Kolonii nie odniosła w tym sezonie żadnego zwycięstwa, Schalke przystępowało do meczu w roli murowanego faworyta. Patrząc jednak na najbliższą historię spotkań między tymi rywalami, Die Knappen nie mogli być pewni wygranej. Ostatnie trzy przyjazdy kolońskiego zespołu na Veltins Arenę zakończyły się bowiem ich zwycięstwami.

Składy

Po kapitalnych zmianach jakie dali w Revierderbach Amine Harit, Matija Nastasic oraz Leon Goretzka, mogłoby się wydawać, że wykupili oni abonament na miejsce w wyjściowym składzie. Decyzja trenera była jednak inna i od początku oglądaliśmy Serba i Marokańczyka. Goretzka na swoją szansę musiał poczekać, co nie było do końca zrozumiałe.

Fährmann (c) – Stambouli, Naldo, Nastasic – Caligiuri, Meyer, McKennie, Oczipka – Harit, Burgstaller, Konoplyanka.

Oprócz tego, że w tym sezonie FC Köln osiąga fatalne wyniki, to także nie są oni oszczędzani przez kontuzję. Z graczy, którzy zmagają się urazami można by stworzyć ciekawą jedenastkę. Peter Stöger po raz kolejny nie miał więc łatwego zadania przy desygnowaniu na plac gry optymalnego składu:

T.Horn – Olkowski, Sörensen, Mere, J.Horn – Jojić, Lehmann (c), Özcan, Rausch – Guirassy, Osako.

Opis spotkania

Pierwsza połowa

O 18:30 na Veltins Arenie rozpoczęło się spotkanie, w którym Schalke za wszelką cenę chciało podtrzymać passę kolejnych meczów bez porażki. Było to widać od pierwszego gwizdka arbitra w osobie Tobiasa Stielera. Die Königsblauen narzucili rywalowi własny styl gry, a szczególnie mogła cieszyć postawa Amina Harita. Swoimi żywiołowymi akcjami napędzał on swoją drużynę do ataku na bramkę rywala. Gdyby przenieść jego entuzjazm i polot na kolegów z zespołu, moglibyśmy obserwować gola dla Schalke już w pierwszym fragmencie gry. To on dogrywał do Konoplyanki, gdy ten oddawał strzał w kierunki bramki Timo Horna. To on także wspaniałym podaniem znalazł w polu karnym Burgstallera, ale ostatecznie Austriak obił tylko poprzeczkę. Wszystko zaczęło się obiecująco. Niepokoić mogła jednak postawa Westona McKenniego, który wyglądał na zagubionego w środku pola. Z jego strat i niezdecydowania wynikało kilka ataków przyjezdnej drużyny. W dalszym okresie obserwowaliśmy wiele wrzutek z kornerów, lecz i one nie przynosiły wielkiego zagrożenia w polu karnym Kolonii. Poza kilkoma szybkimi wyjściami z własnej połowy w wykonaniu Osako i Guriassiego, pierwsze pół godziny gry można zapisać na plus. W defensywie pewnie wyglądał Nastasic, który w jednej z sytuacji kapitalnie uchronił swoją drużynę przed stratą gola. Dalsze ataki ekipy z Gelsenkirchen zaowocowały dopiero w 36. minucie. Bez wahania można powiedzieć, że była to akcja w stylu dawnej Barcelony. Wyśmienitym podaniem popisał się Meyer, który zagrał za linię obrony do Caligiuriego. Przytomnie odegrał on piłkę do Burgstallera, a ten mając przed sobą pustą bramkę, nie mógł spudłować. Dalej oglądaliśmy kilka prób z dystansu w wykonaniu Oczipki oraz kilka zrywów Konoplyanki. Pierwsza połowa nie porwała, ale na tle mizernej Kolonii nie wyglądało to źle.

Druga połowa

Początek drugiej połowy należał do drużyny Petera Stögera. Najpierw oglądaliśmy uderzenie na bramkę w wykonaniu Özcana. Ale najgorsze dla defensywy Schalke miało dopiero nadejść. Po kolejnej stracie McKenniego, Stambouli musiał uciec się do faulu w pobliżu pola karnego. Dośrodkowanie Jojicia i zdezorientowanie w szeregach obronnych gospodarzy wykorzystał Guirassy i było już 1:1. Taki obrót spraw spowodował, że Domenico Tedesco był zmuszony do posłania do boju Leona Goretzki. Wejście Niemca wprowadziło wiele ożywienia w środku pola. Napędzał on wahadłowych do większej aktywności i właśnie na skrzydłach opierały się ataki w tej części meczu. Po jednej z wrzutek Caligiuriego do strzału głową doszedł Burgstaller, ale uderzenie było zbyt lekkie by pokonać Horna. W 70. minucie na murawie pojawił się Breel Embolo, który miał dać więcej opcji ataku. I właśnie przy jego udziale padła kolejna bramka dla Schalke. Uczestniczył on w dwójkowej akcji z Burgstallerem. Austriak dograł idealnie do Amina Harita, który płaskim strzałem minął bramkarza rywali. Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo. Przy jednej z sytuacji w polu karnym Stambouli dotknął piłkę ręką, dając sędziemu pretekst do podyktowania rzutu karnego. Po konsultacji z VAR-em w Kolonii, FC Köln stanęło przed szansą wyrównania z jedenastu metrów. Do piłki podszedł Guirassy, i tak też się stało. Wyrównanie w 77. minucie zwiastowało nerwową końcówkę. Stawiając na ofensywę, Nastasicia zastąpił Schöpf. Schalke zdobywało wiele stałych fragmentów gry, ale dośrodkowania do Naldo nie kończyły się, inaczej niż tydzień temu, golem Brazylijczyka. W 90. minucie z boiska wyleciał jeszcze Osako, ale i to nie ułatwiło Królewsko-Niebieskim drogi do zwycięstwa. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2 i gracze Schalke mogą czuć wielki niedosyt, bo remis z takim rywalem na pewno chluby nie przynosi.

Postawa Schalke

Jeszcze do niedawna można było zachwycać się grą w obronie naszego zespołu, ale od derbowego spotkania coś się zacięło. Tydzień temu zawiódł Kehrer i Stambouli, a dziś to Francuza można wskazać jako najsłabsze ogniwo w formacji defensywnej. Niestety ponownie ciężaru spotkania na poziomie Bundesligi nie udźwignął Weston McKennie. Drzemie w nim spory potencjał, ale na razie nie prezentuje on dobrej formy. Często wchodził w paradę Meyerowi, utrudniając mu grę, a także notował niewybaczalne straty. Docenić zależy na pewno Caligiuriego, który w ostatnich meczach wygląda na pewnego siebie i wnosi dużo w grze ofensywnej. Burgstaller miewał dobre momenty, ale czasem myli piłkę nożną z mieszanymi sztukami walki, przez co traci energię by wykańczać akcje. Absolutnym MVP spotkania był za to Amine Harit. Ten młodzieniec ma w sobie coś takiego, co przyciąga kibiców na stadiony. Decyduje się na zagrania, o których inni nawet nie myślą. Czasem jeszcze zdarzy mu się przesadzić z dryblingiem, ale można zrzucić to na barki młodzieńczej fantazji. Widać jednak, że bardzo mu zależy na dobrych wynikach i daje z siebie równie dużo w grze obronnej. Reasumując, wynik jest niezaprzeczalnie rozczarowujący, lecz sama gra nie wyglądała tak źle. Tydzień temu byliśmy świadkami zwycięskiego remisu. Ten remis niestety trzeba traktować jako porażkę.