Wprowadzenie

Wygrana w Mainz była czwartym kolejnym zwycięstwem Schalke w rozgrywkach Bundesligi. Teraz drużynę z Gelsenkirchen czekał kolejny wyjazd – tym razem do Wolfsburga, gdzie miała nastąpić kontynuacja zwycięskiej serii. W jesiennym meczu pomiędzy tymi drużynami padł pechowy dla Schalke remis, co tym bardziej mogło być motywacją do rewanżu na terenie rywala.

Składy

Przez dłuższy okres Domenico Tedesco stawiał na trzech wysokich graczy w ataku, ale tym razem odszedł od tego pomysłu. Jedynym typowym napastnikiem miał być Burgstaller, a za nim byli ustawieni Harit i Goreztka. nie zabrakło także miejsca dla Bentaleba, który zajął miejsce obok Meyera. Do składu powrócił również Oczipka, a kontuzjowanego Kehrera ponownie zastąpił Stambouli.

Fährmann (c) – Stambouli, Naldo, Nastasić – Caligiuri, Meyer, Bentaleb, Oczipka – Goretzka – Harit, Burgstaller.

Niemały ból głowy przy ustalaniu składu miał Bruno Labaddia. Lista kontuzjowanych graczy w Wolfsburgu jest długa – szczególnie w formacji obronnej. Na pozycji napastnika wystąpić miał Dimata, który zajął miejsce będącego w słabej formie Origiego. Poza tym nieźle wyglądało zestawienie linii pomocy.

Casteels – Verhaegh, Knoche, Bruma, William – Guilavogui, Arnold, Bazoer – Brekalo, Dimata, Didavi.

Opis spotkania

Pierwsza połowa

Ostatnimi czasy lepiej byłoby, gdyby pierwsze połowy w meczach Schalke się nie odbywały. Z pełnym przekonaniem można stwierdzić, że bez straty dla widowiska. Podstawowym asortymentem kibica Schalke nie powinna być już klubowa koszulka i szalik, ale termos z kawą i zapałki podtrzymujące oczy. Tym, którym jednak udało się nie zasnąć, zawodnicy zafundowali tylko namiastkę dobrego futbolu. Trzeba niestety przyznać, że jeżeli już coś działo się na murawie, to przeważnie z powodu ofensywnych graczy Wolfsburga. Oglądaliśmy strzał Arnolda, dobre akcje ruchliwego Didaviego, ale nie było to też realne zagrożenie pod bramką Fährmanna. Królewsko-Niebiescy doszli do głosu pod koniec pierwszej połowy. Raz, ale konkretnie. Dobry ruch wykonał Goretzka, a Burgstaller chwilę po tym dograł idealnie do Nastasicia. Na jego nieszczęście strzał musiał oddać prawą nogą i Casteels wybronił jego uderzenie. To powinien być gol! W pierwszej połowie nie wydarzyło się już nic ciekawego i należało liczyć, że sytuacja odmieni się po przerwie.

Druga połowa

Druga część również rozpoczęła się od żwawych ataków Wolfsburga, którzy starali się atakować od skrzydeł. Ze strony Schalke odpowiedział Harit, ale jego strzał znacznie minął bramkę rywala. To była jego ostatnia ciekawa akcja w tym meczu, gdyż chwilę później został zmieniony przez Breela Embolo. Nie była to ostatnia zmiana w tym okresie i zaraz na murawie pojawił się Pablo Insua, dla którego był to debiut w Bundeslidze. Szczególnie wejście Embolo wprowadziło sporo ożywienia do ataku i to on stwarzał najwięcej zagrożenia pod bramką Casteelsa. Wreszcie nadeszła 75. minuta, kiedy to sędzia odgwizdał faul Nastasicia na Bazoerze w polu karnym. Przez głowę kibiców Schalke mogły przejść czarne myśli, ale błyskawicznie odgonił je niezawodny ostatnio Ralf Fährmann. Kapitalnie wybronił on strzał z jedenastu metrów w wykonaniu Verhaegha i utrzymał tym samym swój zespół przy życiu. Nie był koniec emocji w ostatnim kwadransie. Okropnego faulu dopuścił się Insua, ale arbiter nie zdecydował się na wyjęcie z kieszonki czerwonej kartki. Moim zdaniem zupełnie niesłusznie. Prawdziwa euforia miała miejsce dopiero w 86. minucie. Embolo dopadł do piłki w polu karnym i zagrał ją wzdłuż bramki. Tam pechową interwencję zanotował Knoche i niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki! 1:0! Schalke znowu to zrobiło! Nie był to jednak koniec emocji, bo do głosu doszedł jeszcze Wolfsburg. Znakomitą sytuację miał Dimata, ale w kluczowym momencie chybił celu. Kolejne zwycięstwo Die Knappen stało się faktem. Obrazkiem meczu zdecydowanie pomeczowa reakcja Domenico Tedesco, który niczym Usain Bolt ruszył wyściskać się z Fährmannem.

Postawa Schalke

Nuda, nuda, nuda, a na koniec trzy punkty. Taki scenariusz znamy od jakiegoś czasu, ale jestem daleki, żeby na to narzekać. Na koniec w tabeli liczą się punkty, a nie dobre wrażenie i na razie gracze Tedesco wykonują plan doskonale.  Biorąc pod uwagę jak dziwny jest ten sezon Bundesligi, takie zwycięstwa są niezwykle ważne. Spory udział w tym ma formacja obrona, bo jest to kolejny mecz zagrany na zero z tyłu. Do doskonałej dyspozycji wrócił Fährmann i to jemu należy zawdzięczać tą wygraną. Dzięki jego interwencji przy rzucie karnym Schalke wciąż pozostało w grze i mogło walczyć o pełną pulę. Gorzej wyglądała gra ofensywna, gdyż sytuacji podbramkowych nie było zbyt wiele. Nikt nie chciał skierować piłki do siatki, aż w końcu musiał to zrobić Knoche. Panie Robinie: dziękujemy!