Wprowadzenie

Po zakończonej na drugim miejscu w ligowej tabeli rundzie jesiennej, do rozegrania pozostało ostatnie spotkanie w tym roku, czyli rywalizacja w 1/8 finału DFB-Pokal z drużyną FC Köln. Ligowe starcie przeciwko tej drużynie przyniosło duże rozczarowanie, ponieważ zakończyło się remisem. To zdarzenie z pewnością wywoływało w zawodnikach Schalke chęć rewanżu i było przestrogą, aby nie lekceważyć będącego w fatalnym położeniu rywala.

Składy

W porównaniu z ostatnim ligowym meczem we Frankfurcie, w składzie nastąpiły dwie zmiany. Po słabym występie na ławkę powędrował Konoplyanka, którego miejsce w ataku zajął Di Santo. W obronie Kehrer zastąpił Stambouliego, ale obaj ostatnio, eufemistycznie ujmując, nie są w najlepszej dyspozycji:
Fährmann (c) – Kehrer, Naldo, Nastasić – Caligiuri, Schöpf, Meyer, Harit, Oczipka – Burgstaller, Di Santo.
Po odejściu Petera Stögera, dla którego mecz ligowy z Schalke był ostatnim w roli trenera ekipy z Kolonii, drużyna dalej ma swoje problemy, choć ostatnio wygrała pierwszy mecz ligowy w sezonie. Obrona prezentowała się już w miarę solidnie, ale pole manewru w ataku było naprawdę znikome. Stąd po raz kolejny w roli napastnika wystąpił Klünter, czyli nominalny prawy obrońca, a partnerował mu młody Führich.
T.Horn – Olkowski, Sörensen, Mere, Heintz, J.Horn – Jojić, Lehmann (c), Özcan – Klünter, Führich.

Opis spotkania

O 20:45 na Veltins Arenie rozpoczął się mecz, którego stawką był awans do ćwierćfinału Pucharu Niemiec. Od początku w poczynania Królewsko-Niebieskich wdarło się poddenerwowanie. Szczególnie było to widać po Kehrerze, którego błędy musiał naprawiać Naldo. I to właśnie Brazylijczyk stanął przed pierwszą dogodną okazją do zdobycia gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzył głową, ale, jak wiemy, zdecydowanie woli on strzelać bramki dające remis w 94. minucie. Na kolejną składną akcję trzeba było czekać kilka minut. Wtedy akcję prawą stroną przeprowadził Caligiuri, który w swoim stylu dośrodkował do rosłych napastników. Był tam Di Santo, ale również w swoim stylu tę sytuację zmarnował. Pierwszy celny strzał padł w 31. minucie, gdy z dobrej strony pokazał się Oczipka. Przeprowadził dobrą akcję lewą stroną, po czym posłał piłkę w pole karne. Po zamieszaniu z udziałem Di Santo, do piłki dopadł Harit, ale jego strzał był zbyt słaby by wyrządzić krzywdę Hornowi. W tym meczu mieliśmy także polski akcent, ale zakończył się on wraz z zejściem w 39. minucie Pawła Olkowskiego (przez komentatorów nazywanym też Tomkiem Olkowiczem). W jego miejsce wszedł zawodnik z przeszłością w Schalke, czyli Clemens. Od tego momentu pod bramkami obu zespołów nie działo się nic ciekawego i zbliżaliśmy się ku końcowi tej części gry. Ale zanim rozstaliśmy się z pierwszą połową, ze swoim rozumem rozstał się Kehrer. W brutalny sposób sfaulował on uciekającego mu Führicha, ale ostatecznie zobaczył tylko żółty kartonik. Po tym nieprzyjemnym starciu obie drużyny powędrowały do szatni.

Drugą połowę Die Königsblauen zaczęli już bez Kehrera, którego miejsce w defensywie zajął Stambouli. Domenico Tedesco postanowił odesłać młodego Niemca pod prysznic, zanim zrobiłby to sędzia. Dzięki temu w obronie Schalke panował większy spokój, a i ataki wyglądały trochę żwawiej. W środku pola większą inicjatywę przejęli Harit i Schöpf. Po jednej z ich akcji Marokańczyk uderzył w boczną siatkę bramki strzeżonej przez Horna. Druga połowa układała się zatem znacznie lepiej, co pokazywały kolejne tworzone sytuacje. Przed najlepszą szansą do strzelenia gola stanął Nastasić, ale jego uderzenie wybronił bramkarz Kolonii. Następny rzut rożny przyniósł już jednak efekt. Z kornera dośrodkował Oczipka, a nisko lecąca piłka poszybowała wprost na głowę, najniższego w ekipie Schalke, Meyera. Skierował swój strzał w taki sposób, że udało mu się zaskoczyć wszystkich, włącznie z golkiperem rywala. Bramka strzelona przez Meyera wywołała wśród jego kolegów wielką radość, biorąc pod uwagę okoliczności tego trafienia. Trzeba też przyznać, że gol ten był ukoronowaniem świetnego sezonu jaki rozgrywa Niemiec. W dodatku była to jego pierwsza bramka od lutego. Die Knappen po objęciu prowadzenia nie spoczęli jednak na laurach. Fantastycznym zagraniem, które można by oglądać godzinami, popisał się Harit. Jednak adresat podania, Guido Burgstaller, znajdował się na spalonym. Wielka szkoda, bo za takie akcje powinno się automatycznie przyznawać gole. Trener Kolonii próbował reagować wprowadzając świeżych graczy, ale Domenico Tedesco nie był dłużny. Na murawie pojawili się Embolo i McKennie i zwłaszcza ten pierwszy miał wielką ochotę do gry. Widać, że wraca powoli do swojej optymalnej dyspozycji, co pokazywał w rajdach, w których mijał kilku obrońców. Sam doszedł do kapitalnej okazji podbramkowej, ale z ostrego kąta uderzył wprost w bramkarza. Ogółem końcówka meczu obfitowała w doskonałe szanse dla gospodarzy. Zawsze kończyły się jednak złym wyborem (Burgstaller) lub strzałem dalekim od celu (McKennie). Te sytuacje nie zaważyły na końcowym wyniku, gdyż FC Köln nie było w stanie odpowiedzieć w żaden sposób. Koniec meczu oznaczał w pełni zasłużony awans Schalke do kolejnej rundy.

Postawa Schalke

W pierwszej połowie brakowało konkretów, gdyż przez większość czasu gry piłka znajdowała się w środkowej części boiska. Tym razem ataki opierały się na lewej stronie, bowiem to Oczipka brał na siebie ciężar gry i dośrodkowaniami starał się stwarzać kolegom okazje do strzałów. Niestety wciąż problemy z samym sobą ma Thilo Kehrer, dla którego mecz zakończył się po 45. minutach. Nie dość, że popełnia wiele szkolnych błędów w obronie, to do tego znowu urządził sobie polowanie na nogi rywala. Jest to jeden z tych graczy, któremu przerwa świąteczna powinna wyjść na dobre. Cieszy, że kilka przebłysków miał Schöpf, ale mimo wszystko najlepszy jest wtedy, gdy może się rozpędzić z piłką. Druga połowa była już w pełni zdominowana przez nasz zespół, a gol Meyera był tego dowodem. Maxowi ten gol się po prostu należał, a po ostatnim gwizdku został on wybrany najlepszym graczem meczu. Ostatnim miłym akcentem było wejście na boisko Embolo. Szwajcar wygląda coraz lepiej i należy mieć nadzieję, że w rundzie wiosennej ujrzymy już jego najlepszą wersję. Pomimo drobnych mankamentów w obronie i nieskuteczności, należy cieszyć się z awansu. Zwycięstwo w tym spotkaniu podtrzymało także wspaniałą passę 13 meczów z rzędu bez porażki.

To była ostatnia relacja pomeczowa w tym roku. Dziękujemy za czytanie.

Glück Auf!