Głównym celem na tę fazę sezonu jest spokojne utrzymanie w lidze. Rozgrywki pucharowe teoretycznie miały być tylko dodatkiem, ale takim, do którego wszyscy w klubie podchodzili bardzo poważnie. To właśnie DFB-Pokal był ostatnią furtką, by w kolejnym sezonie zagrać na europejskich arenach. Na przeciwko Schalke stanął jednak rozpędzony Werder, który w tym roku jeszcze nie przegrał, a jego trener Florian Kohfeldt, za każdym razem pokonywał zespół z Gelsenkirchen. Choć przed meczem można było mieć nadzieje, niestety zostały one bez pokrycia. Schalke odpadło z Pucharu Niemiec na etapie ćwierćfinału.

Wynik spotkania nie do końca odzwierciedla to, co działo się na murawie Veltins Areny. Werder pomimo wygranej 2:0 nie pokazał, że był drużyną wyraźnie lepszą, ale potrafił doskonale wykorzystać błędy rywala, czego nie byli w stanie zrobić gospodarze. Pierwsza bramka to fatalne zachowanie Oczipki do spółki z Konoplyanką. Pierwszy nieudolnie podawał, a drugi zamiast wyjść do piłki, odwrócił się do niej plecami. W efekcie przejął ją Friedl, zagrał bardzo aktywnego w tym meczu Rashicy, a ten huknął z dystansu tak, że Nübel nie miał nic do powiedzenia. Miało to miejsce w 65. minucie, a 7 minut później było już 0:2. Goście przeprowadzili świetny atak lewą stroną, przez co obrona Die Knappen kompletnie się pogubiła. Dobre dośrodkowanie Augustinssona wykorzystał Klaassen i na tym zakończyły się emocje w tym meczu.

Schalke starało się w tym meczu atakować, było widać duże zaangażowanie, o czym świadczy choćby liczba starć w środku pola oraz obejrzane kartki. Brakowało oczywiście wykończenia sytuacji, które udało się stworzyć, rzecz jasna, po wrzutkach ze stałych fragmentów. Dwa razy przed świetną szansą stanął Salif Sané i można mieć pewność, że gdyby na jego miejscu znalazł się Naldo, ekipa Stevensa miałaby na koncie dwa gole. Przed najlepszą okazją stanął jednak Burgstaller, który z kilku metrów uderzył w słupek. Swój moment miał także debiutujący w pierwszym składzie Nassim Boujellab, ale pomimo dobrej akcji w jego wykonaniu, nie zdołał on zaskoczyć strzałem Pavlenki.

Wszystko, co najlepsze działo się w tym meczu w drugiej połowie. Pierwsza skupiała się na na walce w środkowej części boiska, gra była bardzo szarpana i oglądaliśmy więcej fauli niż udanych akcji z obu stron. Żadna z drużyn nie była w stanie narzucić swojego stylu gry, a pojedyncze ataki brały się przeważnie z błędów w konstrukcji akcji. Werder do swoich najlepszych szans doszedł bowiem po niefrasobliwych zagraniach Serdara i Boujellaba, które mogły się skończyć bramkami. Sytuacji w pierwszych 45 minutach było mniej niż imion ma Guido Burgstaller, który notorycznie był nazywany przez komentatora Georgiem.

Niestety droga Schalke w Pucharze Niemiec dobiega końca i to już ostateczny czas, by skupić się tylko na rozgrywkach ligowych, bo taki jest główny cel na końcówkę sezonu. Nie dość, że wynik meczu był niekorzystny, w dodatku w końcowych minutach spotkania z kontuzją z boiska zszedł Mark Uth. Wszystko wskazuje na to, że czeka go dłuższa przerwa, gdyż opuszczał stadion o kulach. I to jest idealne podsumowanie tego, co ostatnio dzieje się w Schalke, bo w tym klubie kuleje nie tylko Uth.


Schalke 04 – Werder 0:2

Bramki: Rashica 65′, Klaassen 72′.

Schalke: Nübel – Stambouli (c), Sané, Nastasić – Rudy, Mascarell, Serdar, Oczipka – Embolo (59′ Konoplyanka), Burgstaller (82′ Kutucu), Boujellab (68′ Uth).

Werder: Pavlenka – Friedl, Veljković (84′ Langkamp), Moisander, Augustinsson – Sahin, M. Eggestein, Klaassen – Kruse (c) – Rashica (88′ Harnik), J. Eggestein (74′ Möhwald).